Tylko po to, żeby przejść II

2.2KReport
Tylko po to, żeby przejść II

Budzi mnie światło słoneczne wpadające przez okno w sypialni. To jest bezpośrednio na moich oczach. Jęcząc, przewracam się w śpiworze i wkładam głowę pod poduszkę. Ręka brutalnie potrząsa moim ramieniem, a Tyler zabiera mi poduszkę.
„Wstawaj, Natalie! Nie zmuszaj mnie, żebym znów cię odwoził do szkoły! Tyler narzeka z irytacją. Nadal potrząsa moim ramieniem. Otwieram oczy i patrzę na niego. Wpatruje się we mnie i wciąż nie przestaje potrząsać moim ramieniem.
"Puścić mnie!" – warczę zirytowana. Kręci głową i znika w głównym pokoju. Tyler jest moim starszym bratem. Ma 20 lat i mieszkamy razem w mieszkaniu. Ma tylko główny pokój, który jest wystarczająco duży, aby być kuchnią, jadalnią i salonem w jednym, jedną sypialnią i jedną w pełni wyposażoną łazienką. Ty dostaje łóżko, więc śpię w torbie na podłodze. Tak jest od 10 roku życia, więc jestem do tego przyzwyczajony. Właściwie to teraz jest dla mnie swojskie. Niechętnie wstaję ze śpiących pleców i drżę z zimna. Zamieniam moje „osobiste łóżko”, jak to nazywam, i wygładzam poduszkę. Wszystkie nasze ubrania są połączone w jedną małą szafkę, więc muszę przeszukiwać ubrania Ty'a, żeby znaleźć swoje. Wyciągam prostą czarną koszulkę i parę obcisłych dżinsów z ciemnego denimu.
Drzwi do łazienki są zamknięte i niecierpliwie w nie walę.
„Co robisz, Ty? Muszę się tam dostać!” – krzyczę przez drzwi. Muszę szybko wziąć prysznic przed szkołą.
„Zrelaksuj się, świat się nie kończy!” wrzeszczy z powrotem.
„W przeciwieństwie do NIEKTÓRYCH ludzi mam szkołę, do której mogę się dostać! NIE! Pstrykam. Drzwi otwierają się i Ty przepycha się obok mnie, najwyraźniej zirytowany. Wpadam, zamykam drzwi i wpadam pod prysznic. Wychodzę i ze zdziwieniem słyszę bardzo podniesiony głos Tylera. Nie słyszę, co mówi, bo drzwi tłumią to, a woda zatyka mi ucho, ale łapię trochę.
„…nie mam…dlaczego…inny facet…ty…jak mogłeś…” było wszystkim, co otrzymywałem. Czy mógł rozmawiać z dziewczyną? Albo raczej ex. Tyler jest niesamowitym facetem i jest taki miły, ale jakoś wraca do domu z najgorszymi, najbardziej tandetnymi dziewczynami w okolicy. Zwykle kręcą się w pobliżu wystarczająco długo, by się z nim pieprzyć, a potem jest po wszystkim. Jego ostatnią była Rosa, zdzirowata, jęcząca rudowłosa, która nawet się nie przywitała, kiedy mi się przedstawiła. Osobiście żałowałam, że nie umówił się z Miley Rowen, uczennicą mojej szkoły. Jest taka miła, zabawna i otwarta. O ile wiem, wciąż jest dziewicą, więc nie ma ochoty na seks ani nic. Myślę, że byłaby idealną, szczerą dziewczyną dla mojego brata, ale moja opinia się nie liczy.
Ubieram się i wychodzę z łazienki, odwieszając ręcznik. Wkładam ubrania do kosza w sypialni i udaję się do… cóż, myślę, że to tylko centralny pokój czy coś. Nie wiem. Tyler właśnie odkłada słuchawkę. Odwraca się ode mnie, więc nie widzę jego twarzy, ale opiera się o blat i wygląda przez okno. Widzę, że jest bardzo spięty i zdenerwowany.
„Tyler, kto to był?” - pytam genialnie. Nie odpowiada, po prostu macha ręką w powietrzu, jakby chciał mnie odstraszyć. Cóż, cokolwiek z nim. Muszę się dostać do szkoły. Wkładam ulubioną bluzę i spieszę zrobić tost. Szkoła zaczyna się o 8:30, a teraz jest 8:00, więc nie muszę długo jeść i biec na przystanek.
Kończę śniadanie i zarzucam plecak na ramiona. Tyler zmienił pozycję, ale wciąż patrzy przez okno. Ze swojej pozycji przy drzwiach widzę tylko bok jego twarzy. Marszczy brwi i mruczy cicho do siebie. Mam nadzieję, że nie byłby zbyt zraniony, gdyby to była Rosa. Wymykam się i zatrzymuję na progu. Wynajmujemy mieszkanie, co o dziwo, bo to parterowy, jednoosobowy dom, nie połączony z żadnymi innymi mieszkaniami. Mieszkamy w południowej Atlancie w stanie Georgia, w niewielkim stopniu rozwoju. Ale to kilka małych kamienic należących do bogatego faceta o nazwisku Richard Blanc. Wpadł na pomysł kamienic w niewielkiej zabudowie i dziwi, ile osób faktycznie tu wynajęło. Cały rozwój jest zawsze wypełniony, niezależnie od tego, czy są to ludzie, którzy tu mieszkają, czy ludzie przejeżdżający.
Biegnę krętą ulicą między domami, a potem postanawiam to spieprzyć i przeciąć podwórka. Zwalniam do marszu, kiedy dochodzę do dolnej części osiedla i trafiam na chodnik przy Main Street. Poranne powietrze jest rześkie i chłodne, czego nie znoszę. Tu w Gruzji ma być ciepło, ale ostatnio nie było. Prawdopodobnie w wyniku niedawnych huraganów, które przeszły wzdłuż wybrzeża i wywołały śmieszną pogodę. Wkładam ręce do kieszeni, czując nagle znajomy kawałek papieru. Wyciągając go, rozpoznaję numer telefonu Jaya Royce'a. Oczywiście dobrze, że tego nie zgubiłem… chociaż tak naprawdę nie byłaby to moja strata. Nadal nie rozumiem, dlaczego niegrzeczny starszy Jay miałby się mną tak interesować. Gdyby myślał, że mnie lubi, nie miałoby to żadnego sensu, ponieważ mógłby mieć jakąkolwiek ostatnią klasę w szkole. Jestem dopiero na drugim roku.
Widzę przed sobą przystanek autobusowy i lekko do niego biegnę. Niewielka grupka pierwszoroczniaków rozmawia obok znaku, więc siadam na ławce i odpoczywam. Po raz pierwszy od dłuższego czasu udało mi się dotrzeć na przystanek autobusowy tak wcześnie i wyluzować. Zwykle się spieszę albo będę musiał poprosić Ty'a, żeby zabrał mnie do szkoły. Naprawdę mam nadzieję, że cała ta pusta szafka, pusta głowa, już się skończyła. Wczoraj byłam tak późno, że na domiar złego zapomniałam o plecaku. Żaden uczeń, nawet moja była przyjaciółka Mia Williams, nie pozwala mi zapomnieć o tym przez cały dzień. Chciałbym mieć telefon komórkowy, a nawet zegarek, żeby zobaczyć, która jest godzina, ale niestety brakuje mi tych rzeczy. To nie jest konieczność, mogę bez tego żyć, ale to wygodne. Tyler zarabia wszystkie pieniądze (których nie jest dużo) i ograniczamy się do tego, co niezbędne. Chociaż w jakiś sposób zapewnia sobie iPhone'a i nieograniczoną liczbę rozmów/tekstów.
„Potrzebujesz towarzystwa?” Natychmiast rozpoznaję głos Jaya. Podnoszę głowę i widzę przystojnego seniora uśmiechającego się do mnie. Mija mnie i siada na ławce obok mnie. „Jesteś tu wcześnie” – dodaje.
– Tak, choć raz mam czas na odpoczynek – odpowiadam, przesuwając się na ławce.
„Cóż, fajnie jest zobaczyć ładną buzię spotykającą się od czasu do czasu”. Mimowolnie uśmiecham się i odwracam wzrok w górę ulicy, mając nadzieję, że autobus wkrótce przyjedzie. Staram się tego nie czuć, ale mój żołądek zaczyna trzepotać. Jest seniorem, Natalie, i robi to każdej dziewczynie. Ale nagana w moim umyśle niewiele pomaga. Nagle zdaję sobie sprawę, że Jay pochyla się do mnie bliżej.
„Nawiasem mówiąc, jakoś udało mi się nigdy nie złapać twojego imienia”, chichocze do siebie. Niechętnie, a jednocześnie chętnie zwracam uwagę z powrotem na Jaya.
„Natalie Koszerna”. Odpowiadam. Uśmiecha się i siada z powrotem.
– Przedstawiłbym się, ale znasz mnie. A przynajmniej moje imię – stwierdza nieco arogancko.
„Kto nie wie?” – komentuję, sprawdzając, czy mogę uzyskać taką reakcję, jak on. Właściwie patrzy na mnie z wyrazem nieco zdziwionego wyrazu twarzy. "Co?" – pytam, zastanawiając się, dlaczego właśnie to powiedziałem. Po prostu patrzy na mnie, dosłownie, w moje oczy i jest pozbawiony wyrazu, poza tym samym zdziwionym spojrzeniem. "Co?" pytam ponownie.
"Nie wiem." I siedzi cicho, patrząc w poprzek drogi. Świetnie, Nat, po prostu świetnie. Teraz obraziłeś faceta czy coś. Dlaczego musiałeś to powiedzieć? Spoglądam w górę drogi, z ulgą widząc zbliżający się autobus. Wtedy czuję rękę na moich ramionach. Zaskoczona, ponownie staję twarzą do Jaya, a on znów na mnie patrzy i lekko się pochyla.
„Wiesz, Natalie Kosher, różnisz się od większości dziewczyn, z którymi rozmawiałem. Powinniśmy się kiedyś spotkać, może jesteś kimś wyjątkowym – uśmiecha się, patrząc mi prosto w oczy. I rozpływam się. Niczego wcześniej nie czułam, po prostu całkowicie się gubię i zanim się zorientuję, wstaje i podchodzi do krawędzi chodnika. Specjalny? Naprawdę? W żołądku zaczyna mi się trzepotać nadzieja, ale mimo wysiłków nie potrafię jej stłumić. Autobus podjeżdża i Jay wjeżdża pierwszy. Potem pierwszak i ja spieszymy do drzwi. Waham się przed wejściem do środka. Czy naprawdę mogę stawić czoła uczniom? Z pewnością nadal będą mnie wyzywać i tak dalej. Może powinienem zadzwonić do Tylera, żeby zawiózł mnie do szkoły.
„Wsiadaj, dziewczyno!” krzyczy kierowca autobusu. Frank jest bardzo ciężkim mężczyzną o złośliwym, szorstkim głosie, który pasuje do jego postawy. Przysięgam, że nienawidzi dzieci, a jednak tutaj siedzi. Zmuszając się do wejścia do autobusu, powoli idę do ołtarza. Patrzę na dzieci i od razu zauważam obojętne, poniżające spojrzenia i szepty. Potem przerażający komentarz przerywa ciszę.
„Próbujesz przeżyć tę łebkę, blondynie?” ktoś dzwoni. Zamykam oczy i biorę głęboki oddech. Teraz z całego autobusu dochodzą komentarze i śmiechy i nie ma ucieczki. Cholera, powinienem był zadzwonić do Tylera! Biegnę w kierunku jedynego pustego miejsca z tyłu. Gdy się zbliżam, widzę, jak Jay mnie obserwuje, przyjmując wykroczenia. Jego głowa jest przechylona na bok, ręce skrzyżowane, jakby się uczył. Siadam niewygodnie i prześlizguję się do okna, gdzie opieram głowę o klasę i patrzę na zewnątrz. To moja jedyna ucieczka. Marzę na jawie. W autobusie, na zajęciach, na korytarzu, gdzie mogę uciec. Ale jest szansa 50/50, że to kiedykolwiek zadziała. A dzisiaj nic nie jest zagłuszane. Każda groźba i zniewaga trafiają do mnie, rozpoczynając dzień wolny w szkole w stanie depresji. Po prostu widzę tył głowy Sammy'ego kilka rzędów przede mną. Patrzy w dół, kręcąc głową. A obok niej jest Mia Williams, która przyłącza się do obelg i śmiechu. Dzisiaj będzie świetnie.

…………………………………………………………………

Na lunch nie jem. Ja też nie siedzę. Zostaję sama w korytarzu, mając nadzieję, że zostanę sama. Udało mi się włożyć książki do szafki i zdecydowałem, że będę je tam trzymać od teraz. Kolejne wgniecenie zostało znalezione w martwym punkcie w mojej szafce, do której wsunięto notatkę.

Kiedykolwiek przyjdziesz tu wcześniej, koniecznie przyjdź ze zbroją, suko.
~ Alicja i Cukierki

Także wielkie, fizyczne zagrożenia. Wiem, że nie mają nic przeciwko mnie, jestem po prostu bardzo łatwym celem, a popularne dzieci najwyraźniej czerpią przyjemność z bicia niepewnych. Wtedy w mojej głowie pojawia się pomysł. Mógłbym postawić pieniądze i wygrać, że te starsze dzieci są teraz za tymi budynkami, są naćpane i szczęśliwe. Wiem, że to, co robią, jest złe, wręcz straszne. Ale w tej chwili pomysł bycia beztrosko szczęśliwym jest niewiarygodnie pociągający. I fizycznie mnie to przyciąga. Wstałem i patrzę korytarzem w kierunku tylnego wyjścia. Wszystko, co musiałbym zrobić, to wymknąć się i zobaczyć, co jest. Efekty można ewentualnie pokazać w klasie? Nagle zdaję sobie sprawę, że jestem prawie na końcu korytarza. Mimowolnie szedłem w kierunku wyjścia i nie mogę się zatrzymać.
Przemykam się na dole korytarza i zatrzymuję przy tylnym wyjściu. Tylko podwójne drzwi dzielą mnie od godziny szczęścia i całkowitego zadowolenia. Wyślizguję się na zewnątrz i przystaję na trawie. Uderza mnie świeże powietrze i fala nerwów. Rzeczywiście, za budynkiem stoi banda dzieciaków. Skupiają się razem, chichoczą i opierają się o siebie. Świetnie się bawią i nie przejmują się światem. Ten sam senior, który widział mnie ostatnio, patrzy i gestykuluje głową, żebym dołączył. Wie, dlaczego tu jestem.
Nieśmiało podchodzę. Niemal się wstydzę, że przyszedłem wziąć udział w takiej histerii. Zaraz w połowie spotyka mnie senior i wita mnie w grupie.
– Jestem Dylan – wita się, delikatnie potrząsając moim ramieniem i uśmiechając się w moje oczy. Spoglądam w dół, ale on podnosi moją brodę i wprowadza mnie do grupy. „Wszyscy mamy nowego przyjaciela”. Już mam się sprzeciwić, ale wszyscy w grupie uśmiechają się do mnie. Młodsza rudowłosa obok mnie obejmuje mnie ramieniem.
„Jestem Lonny! Dlaczego nie dołączysz do nas? wprowadza, wskazując na okrąg. „Spotkałeś Dylana i mnie, a potem jest Tanya, Alex, Sasha, Mike i Austin”. Uśmiecham się do każdego z nich nerwowo. "Jesteś?"
– Natalie – odpowiadam cicho. Dylan chwyta mnie za rękę i patrzy mi w oczy.
„Nie wstydź się, wszyscy mamy tę samą historię, prawda?” rozgląda się po grupie i wszyscy się z nim zgadzają. Dobrze się dopasowuję. Wszyscy tutaj wiedzą i rozumieją, dlaczego inaczej trzymaliby się razem z tego samego powodu? Potem Lonny podaje mi trochę workowatego. I nagle nie ma odwrotu.

…………………………………………………………….

Grupa rozpada się, rozchodząc się w swoją stronę, a ja spieszę z powrotem do sali, aby odzyskać moją dawną pozycję. Przeszłam przez to i chłopcze, byłam tak zadowolona, ​​że ​​to zrobiłam. Niedługo potem pojawiły się efekty działania narkotyku. Stałem się całkowicie zrelaksowany, świat dosłownie zwolnił i poczułem się niewiarygodnie lekki. Byłam całkowicie szczęśliwa i zadowolona z tego, że jestem dokładnie tam, gdzie byłam i nic nie robiłam. Nie obchodziło mnie, czy Candy mi grozi, nigdy nie wykona na mnie swoich gróźb. Nie obchodziło mnie, czy Jay mnie podrywa, nie obchodzili mnie teraz żadni faceci. Nie obchodziło mnie, że mieszkałem z bratem w mieszkaniu, bo w tym momencie mieszkałem z Dylanem, Lonny i resztą gangu.
Ale teraz czułem, że efekty zaczynają mijać. Czułem się zmęczony, ciężki i niespokojny. Czułem się nawet trochę chory, jeśli poruszałem się zbyt szybko. Usiadłem przy szafce i oparłem głowę na kolanach, biorąc głęboki oddech. Depresja szybko nadciągała. Nie czułem się już szczęśliwy ani zadowolony. Nie czułem się na haju i zrelaksowany, czułem się podenerwowany, przestraszony i smutny. Rozpierały mnie emocje, które przyprawiały mnie o przeszywający ból głowy i sprawiały, że czułam się, jakbym chciała po prostu spać i zostać sama na całe życie. Nie zdawałem sobie sprawy, że studenci wracają na korytarze. Nikt nie zauważył, w jakim byłem stanie, po prostu zauważyli, że przeszkadzam, więc nie mieli skrupułów, żeby mnie kopać i deptać. Ale nie mogłem wstać.
Zadzwonił dzwonek klasowy i musiałem powoli wstać. Korytarze pustoszały, a przytłaczający hałas ucichł. Pogrzebałam w kodzie do szafki, a potem z trudem przypomniałam sobie, które zajęcia były następne. Chwyciłem książki do matematyki i zatrzasnąłem szafkę. Nastąpił kolejny ból głowy i odchyliłam się, żeby odetchnąć. To szybko minęło i mogłem oczyścić umysł najlepiej, jak potrafiłem. Znowu panowałem nad swoim ciałem, a mój umysł się koncentrował. Pospieszyłem na zajęcia… lekcje angielskiego. I było już za późno, żeby rozwiązać mój nowy dylemat.
Tak, moje nowe pseudonimy to „Blondie”, „airhead” i najnowszy „maniak matematyczny”. Pokazanie się angielskiemu z książką do matematyki było największym błędem stulecia i nie dano mi luzu. Lekcja matematyki poszła dobrze, biorąc pod uwagę, że pan Edwards nie toleruje żadnych bzdur na zajęciach. Wyszedłem pospiesznie, odkładając książki do szafki i biegnąc do domu, omijając autobus. Nigdzie nie było Tylera, więc odprowadziłem się do sypialni i zasnąłem.

…………………………………………………………………………..

Następny tydzień upłynął w ten sposób. W każdą przerwę na lunch wymykałem się na zewnątrz i dołączałem do mojego gangu, gdzie spędzaliśmy godzinę, aby być szczęśliwym i na haju. Nauczyłem się radzić sobie z następczymi skutkami leku i wkrótce byłem w stanie poradzić sobie ze skutkami ubocznymi zużycia i oczyścić głowę dwa razy szybciej. Odebrałem uczniom swoje znęcanie się bez odwetu czy obsesji i po prostu unikałem mojej szafki, jeśli przyjechałem wcześniej. Nie trzeba dodawać, że moja szafka uległa sporym uszkodzeniom, ale zamek się wytrzymał. Zacząłem nawet spędzać czas z gangiem po szkole, ponieważ zawsze nie było mnie w autobusie. Jedynym minusem było ciągłe przesłuchiwanie Sammy'ego. Mogła powiedzieć, że coś było inne i musiałem codziennie wymyślać wymówki. Zacząłem nawet rano spisywać pomysły. Upewniłam się, że byłam na przystanku wcześnie, żeby porozmawiać z Jayem, który był dziwnie zainteresowany wszystkim, co mnie dotyczy, i ostatnio często spędzaliśmy czas na korytarzu. Dzisiaj byłam szczególnie wesoła, wiedząc, że dam radę przez to przejść.
Ale jak tylko dotarłem do mojej szafki, ta radość zniknęła. Tam czekały na mnie Alicia i Candy. Zwolniłem chód, ale było już za późno. Widzieli mnie.
„Ty upijałaś się suko!” Alicia atakuje. Podchodzę do mojej szafki i mierzę się z nią, mając nadzieję, że pozwolę temu nadużyciu odejść tak, jak robię to co drugi dzień.
"Co ja zrobiłem?" pytam chłodno.
„Chodzisz dookoła, jakbyś unosił się w chmurach. Wiem, że bierzesz narkotyki, dlatego tak często znikasz!” ona łamie. Robię się zimno, przeszywa mnie strach.
– Każę skonfiskować twoją przepustkę do łazienki – warczy. Potem prawie się śmieję. Byłbym tam nie był Candy.
– Myślisz, że wącham w łazienkach? – wypalam, starając się nie roześmiać.
„Jest zbyt dużą blondynką, żeby wiedzieć, jak to w ogóle działa, nie ma dowodów, Alicjo”. Candy parska, nie chcąc oskarżać mnie o zażywanie narkotyków. Ale ten komentarz blondynki z jakiegoś powodu mnie irytuje. Zwykle odrzucam te komentarze, ale ostatnio cały ten blond gówno mnie dopadał.
"Co powiedziałeś?" – pytam z irytacją. Niestety, muszę panować w tym nowo odkrytym przeze mnie temperamencie. Candy uderza mnie w szafkę, powodując głośne zderzenie odbijające się echem w korytarzach.
„Mogę mówić, co chcę, suko!” ona łamie. „Gdzie jest twój chłopak, żeby cię teraz uratować?” Wszyscy zauważyli, jak spotykam się z Jayem Roycem. Widzieli, jak rozmawiałem z nim czasem na przystanku autobusowym i na korytarzu. I na moje szczęście nikt nigdy nie zaczepiał mnie, kiedy był w pobliżu. Ale do tej pory nikt nigdy nic nie powiedział. Ale z jakiegoś powodu nie jestem w stanie tego odpuścić. Unoszę ramię i obracam się, uderzając pięścią w twarz Candy. Cofa się i skowyczy z zaskoczenia. Nikt by się czegoś takiego ode mnie nie spodziewał i przeszywa mnie zimny strach, bo wiem, co właśnie zrobiłem. Widzę, że Dylan obserwuje mnie przez ramię Candy. Kiwa głową, patrząc mi w oczy ze zrozumieniem. Co to oznaczało? Ale potem zniknął, najwyraźniej przewidując, co będzie dalej. Bo Candy patrzy na mnie i nie waha się. Wlatuje we mnie, setki razy uderzając pięściami w mój brzuch. Nie mogę oddychać, przeszywa mnie ból i zwijam się. Candy zadaje kilka ciosów prosto w moją głowę, powalając mnie na ziemię. Sapnę, ale powietrze nie nadchodzi. Zwijam się na podłodze, krzycząc, ale bez dźwięku. Candy wielokrotnie kopie mnie w plecy, a potem jest po wszystkim. Świat wiruje i ciemnieje, aż oślepia mnie mój ból. Nie mogę oddychać i czuję, że się uduszę. Na pewno zemdleję i umrę z braku tlenu. To tak złe, jak włożenie głowy do plastikowej torby. To, co masz w sobie, to wszystko, co dostajesz. I wychodzę zmarznięty.

…………………………………………………..

Otwieram oczy i widzę, że Dylan bada moją twarz. Jego brązowe oczy pociemniały ze zmartwienia. Siedzę przy szafkach, Lonny też tam jest.
– Nie? Nat, obudź się – zachęca Dylan. Jestem w pełni rozbudzona i w pełni świadoma wszystkiego. Łącznie z paraliżującym bólem wciąż drżącym w moim ciele. Boli mnie rozdzierający ból głowy i czuję się chory. Spoglądam mu w oczy z pytaniem, z którego nie mogę wyjść.
„To narkotyki wybuchły”, wyjaśnia mi.
„Ale ja nawet nie…” Urywam, gdy przechodzi przeze mnie kolejna fala mdłości.
„Nie musisz. To efekt uboczny, na który wszyscy cierpieliśmy. Z tym trzeba być szczególnie na nogach” — odpowiada Lonny. Wzdycham i zamykam oczy. Dłonie Dylana wciąż są na moich ramionach, delikatnie rozcierając napięcie. Jestem za to wdzięczny.
„Nie chodź na swoje zajęcia. Przynajmniej dopiero po obiedzie. Zostaniemy z tobą, jeśli chcesz – instruuje mnie Dylan. Nadal próbuję odzyskać kontrolę nad sobą. Ponownie otwieram oczy i powoli przejaśnia się moja głowa.
– Lonny, zostanę. Idziesz na swoje zajęcia. Nie potrzebujesz kolejnego cytatu – rozkazuje. Lonny posyła mi współczujący uśmiech i biegnie korytarzem. Dylan siada obok mnie, opiera ramiona o moje i wzdycha. „Więc wszystko w porządku?” On pyta. Kiwam głową, natychmiast żałując ruchu, gdy ciężkie zaklęcie powodujące zawroty głowy kręci otaczającym mnie światem. Opieram głowę na jego ramieniu i zamykam oczy. Wtedy coś mi się przytrafia.
– Nie masz nic przeciwko, że to robię, prawda? – pytam, mając nadzieję, że nie uzna tego za dziwne.
"Nie, oczywiście nie. Nie jesteś pierwszym, który potrzebuje wsparcia” – odpowiada. – Lonny i ja zostaliśmy pobici z powodu bicia. To jedyny efekt uboczny, który pozostaje z tobą, nawet gdy go nie bierzesz. Zgadnij, że to tylko dlatego, że działa w twoim systemie. Ale nie dołączaj do nas dzisiaj, bez względu na to, jak źle się czujesz. Doprowadzisz do gwałtownego zachorowania…” i Dylan po prostu rozmawia z radami i historiami każdego z członków gangu. Chyba w pewnym momencie zasnąłem, bo następnym razem, gdy otwieram oczy, on też śpi i czuję się znacznie lepiej. Moja głowa jest czystsza, a ból zniknął do niskiego pulsowania.
Dylan budzi się i sprawdza, jak się czuję. W porze lunchu moja głowa jest całkowicie czysta i mogę wstać i chodzić tak długo, jak jestem powolna i ostrożna. Dylan nawet siedzi ze mną podczas lunchu, ale mogę powiedzieć, że odczuwa skutki tęsknoty za gangiem. Oboje toniemy w depresji, nie mogąc prawie nic jeść, ale zmuszamy się do tego, ponieważ nasze ciała tego potrzebują. Potem idziemy do klasy, chodząc jak pogrążeni w depresji.

……………………………………………………………………………

Waham się na przystanku. Nie ma mowy, żebym wróciła do domu, nie w stanie, w jakim się znajduję. Ale nie ma jazdy autobusem, w której mój temperament wymknął się spod kontroli. Jednak nie mam innych opcji. Nagle dostrzegam Jaya obok mnie. Obejmuje mnie ramieniem i uśmiecha się. Patrząc mu w oczy, czuję się trochę bezpieczniej.
"Wiem, o czym myślisz. Mogę ci zaproponować podwiezienie do domu? – mówi swoim głębokim, seksownym głosem, trzymając kluczyki do samochodu. Przepływa przeze mnie ulga, cały osąd przeminął, ponieważ wiem, że to najlepsza opcja. Idę za Jayem do jego samochodu, starszego Dodge’a Chargera. Niebieska farba jest porysowana, a część zeskrobana, ale wewnątrz skórzane siedzenia są niewiarygodnie miękkie i przyjemne. Jay włącza zapłon i wyjeżdża ze szkolnego parkingu.
„Szkoła nie poszła tak dobrze?” – pyta Jay. Zna historię, ale chce nawiązać rozmowę.
"Nie." Odpowiadam po prostu. Nie chcę o tym myśleć. W ogóle nie chcę myśleć. Przez chwilę milczymy.
„Słuchaj, um… może… nie wiem, czy masz harmonogram iw ogóle…” zaczyna Jay. Zerkam na niego niepewnie. Koncentruje się na drodze, obiema rękami trzymając kierownicę. Spogląda na mnie, a potem z powrotem na drogę. „Pomyślałem, że może kiedyś moglibyśmy się spotkać. Wiesz, nie w szkole? on sugeruje. Serce mi podskakuje na samą myśl, ale przypominam sobie, że nie zaprosił mnie na randkę. To było tylko spotkanie. Prawdopodobnie z kilkoma innymi przyjaciółmi.
„Cóż, zwykle po szkole zostaję w domu. Tak naprawdę nigdy nie robiłem niczego w weekendy poza Sammym. Nagle Sam wskakuje mi do głowy i uświadamiam sobie, że nigdy nie zapytałem jej, jak minęły urodziny jej mamy. Źle się czuję. Ostatnio tak naprawdę nie spędzałam czasu z Samem.
„Cóż, w takim razie będziemy musieli coś zrobić” – stwierdza Jay, przerywając moje myśli. "Nadal masz mój numer?"
"Tak." Mimowolnie moja ręka wsuwa się do kieszeni swetra po papier. Zbyt szybko widzę, jak nadchodzi nasz rozwój. Jay wjeżdża Challengerem na drogę, a ja kieruję go do mieszkania. Zatrzymuje samochód przy krawężniku i tam siada. Milczymy. Wyglądam przez okno, jakby w nic nie patrzę. Wtedy czuję rękę na udzie. Zaskoczony szybko patrzę na Jaya. W zamyśleniu zagląda mi głęboko w oczy.
„Natalie, kiedy mówię „pozostawiajmy się”, chyba naprawdę miałem na myśli, że chciałbym cię kiedyś zabrać – mówi miękko. Mój puls skacze i mam nadzieję, że nie czuje dreszczyku, który przebiega przez moje ciało. Jeśli tak, to nie dał żadnego znaku.
– Nie wiem, to znaczy… – urywam, nie wiedząc, co powiedzieć.
„Słuchaj, nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ty i… to byłoby jak film czy coś takiego. Tak naprawdę nie zaplanowałem wszystkiego. Czeka na moją odpowiedź. To jeden z momentów, kiedy żałuję, że nie mam własnego telefonu komórkowego. Wtedy nie musiałbym używać głupiego telefonu stacjonarnego do takich rzeczy. Nie mam kontroli, kiedy odpowiadam.
– Jasne, bardzo bym chciał – mówię bez zastanowienia. Nawet nie wypuściłem słów i od razu czuję przypływ nerwów. Nie jestem pewien, czy to dobrze, czy źle. Jay uśmiecha się i delikatnie ściska moje udo. Potem wysiada z samochodu i otwiera dla mnie drzwi. Wychodzę i dziękuję mu za odwiezienie mnie do domu. Potem ściskając kartkę z jego numerem, wbiegam do domu.

…………………………………………………..

Część III już wkrótce!!!

Podobne artykuły

Spotkajmy się nad jeziorem

Spotkajmy się nad jeziorem Adam nigdy nie był nad jeziorem o tej porze roku. Zwykle przychodził do domku dopiero wczesnym latem, ciesząc się słońcem i ludźmi bawiącymi się w wodzie. Jednak po tym wszystkim, co się wydarzyło, potrzebował trochę czasu, a domek był idealnym miejscem, aby znaleźć tę samotność. O tej porze roku nad jeziorem było cicho, a po Święcie Dziękczynienia do tej pory przyjeżdżało niewielu podróżników. Adam dbał o to, aby w kuchni było pod dostatkiem jedzenia, drewno na opał z boku domu i aby jego pobyt wydawał się być w jak najlepszym porządku. Potem poczuł lekką żądzę wędrówki i...

1.1K Widoki

Likes 0

Brudne sekrety Lindsay

Oooch! Oooch! Oooch! Lindsay jest zawsze w niebie, kiedy ma swoje ulubione długie szklane dildo z wirującą krawędzią, które wchodzi i wychodzi z jej ciasnej, małej różowej cipki. Wraca do domu codziennie i natychmiast potrzebuje go po długim dniu pracy. Jej szef, pan Franklin, doprowadza ją do szaleństwa codziennie tam, gdzie wraca do domu i wbija dildo, jęcząc jego imię, żałując, że to jego kutas i biurko zamiast tego dildo i poduszki. Uwielbia pocierać swoją małą łechtaczkę, gdy myśli o tym, jak rzuca ją na biurko, podnosząc jej spódnicę, gdy po prostu nurkuje i atakuje jej gładko ogoloną cipkę, liżąc jej...

2.1K Widoki

Likes 0

Dyrektor szkoły

DYREKTOR David, mój mąż ma starszego brata, Stevena, który ma dwóch synów, Charliego i Milesa z żoną Karen. W czasie tego incydentu Steven służył w armii brytyjskiej stacjonującej w Niemczech, obaj synowie, dzięki temu, że armia płaciła część składek, kształcili się w brytyjskich szkołach z internatem od 8 roku życia, latając, aby zobaczyć ich rodziców w pełnym okresie wakacyjnym, w innym czasie byliśmy ich prawnym opiekunem w Wielkiej Brytanii i opiekowaliśmy się nimi w czasie przerw półsemestralnych. Charlie ma 2 lata od mojego starszego syna Simona, a Simon był zaledwie 2 miesiące starszy od Milesa, więc naturalnie Simon i Miles byli...

1.6K Widoki

Likes 0

Randy Randy

Randy zawsze był podziwiany przez kobiety, z ramą 6'4 niosącą większość mięśni, które by wystarczyły jako robotnik rolny. Ma też wspaniałą masę naturalnych blond włosów i błękitne oczy uruchomić. Około 14 lat po ślubie zaczął pokazywać swoje niesamowite ciało każdemu, kto tylko chciał, pokonując duże odległości do obozów dla nudystów i na plaże dla nudystów i nieustannie sugerując, że nasze spotkania zamieniają się w imprezy nago. Krążyły plotki, że „został gejem”, kobiety wydawały się mniej podniecane przez niego, a mężczyźni trochę się denerwowali. Wierzyłem, że po prostu potrzebuje uwagi i że jego plan szybko się nie udaje. Walentynki zbliżały się szybko...

1.7K Widoki

Likes 0

Ty i Azure, Zimowy Smok

Był mroźny zimowy poranek, z pewnością przemarznięty do kości. Wędrowałeś samotnie ulicami, szukając kogoś konkretnego, ale nieznanego. To była czysta odwaga i prosta wiedza, że ​​wiedziałeś, że tam będzie. Pomimo płaszcza, czapki, a nawet ocieplaczy na uszy, można było poczuć przeszywający zimny wiatr uderzający prosto w twarz, odmrażający nos do całkowitego zdrętwienia – nawet uczucie, że odpadnie w każdej chwili przeszło ci przez myśl. Ale wtedy to było. Blok mieszkalny, nie różniący się niczym od pozostałych w bloku, ale promieniujący świadomością, że twój cel jest w środku. Więc podszedłeś, na szczęście nie musiałeś dzwonić, bo ktoś właśnie wrócił do domu i...

1.6K Widoki

Likes 1

Nie używaj majtek mamy 2

Część 2 serii opowiadań. To historia powolnego budowania. Mój brat powoli odsunął moje majtki od twarzy, spojrzał na mnie i zapytał: „Jesteś tego pewien? Chcesz zobaczyć, jak wysiadam?” Tak! szepnąłem pilnie. – A teraz pospiesz się i zrób to, zanim zmienię zdanie. Patrzyłam, jak jego biodra unoszą się nad łóżko, gdy zsuwał spodnie i bieliznę do kolan. Jego kutas był sztywny, a ja byłam oczarowana, jak w transie, gdy patrzyłam, jak zgina się wraz z bielizną, a potem odskakuje, gdy pasek go rozluźnia. Kiedy się odskoczył, uderzył go z całą siłą w brzuch. Obserwował, jak się na niego gapię, i napiął...

1.1K Widoki

Likes 0

Tequila Sunrise, tj

Deszcz spływający po rynnach i atakujący nas falami, czekaliśmy trzy kwadranse, aby dostać się do klubu nocnego, ostatniego otwartego w mieście. Wycieczka urodzinowa do przyjaciółki już przyniosła odwrotny skutek, ponieważ duży procent uczestników imprezy wypił za dużo i poszedł do domu, a ja, mimo że zostałam opiekunką dwóch najgorętszych dziewczyn na imprezie, zaczynałam żałować swojej decyzji, aby tego nie zrobić. iść za czyimś przykładem. Bramkarze przyglądali się nam uważnie, gdy chowaliśmy się pod ledwo wodoodporną kurtką, jedną dla nas trzech. Zawroty głowy spowodowane wcześniejszym spożyciem alkoholu i zabawny aspekt całego wydarzenia zaczęły się rozwiewać, ale dla mnie pocieszeniem było obserwowanie, jak...

1.1K Widoki

Likes 1

Znalezienie Mistrza

Znalezienie Mistrza Część pierwsza Poznaliśmy się online, tak jak wiele osób w dzisiejszych czasach. Był to serwis społecznościowy dla dorosłych i to tam zdefiniowałem swoją osobowość online i pozwoliłem sobie wreszcie uwolnić się od ukrywania swoich preferencji seksualnych. Zdumiało mnie, że tak wielu mężczyzn szuka kobiet takich jak ja, ale byłem też zdumiony, gdy rozmawiałem z wieloma z nich, że nie mieli pojęcia, jak właściwie ze mną postępować. Mężczyzna o imieniu Wolf, z długimi ciemnymi włosami, brodą i jasnozielonymi oczami znał właściwy sposób postępowania ze mną, fascynując mnie od samego początku, chociaż opierałem się mu przez rok. W ciągu tego roku...

2.5K Widoki

Likes 0

Moja żona Maryanne - Ch. 3

Maryanne i ja, a czasami z naszym przyjacielem Johnem, kontynuowaliśmy tydzień po tygodniu naszą grę „Maryanne ma na sobie seksowny strój i odwiedzamy lokalny bar”. Właściwie trzymaliśmy się z dala od barów, które były zbyt blisko domu i takich, w których moglibyśmy spotkać moich współpracowników. Nie wiem, jak mogłabym stawić czoła ludziom, z którymi pracowałam, odkrywając nasz mały sekret. Jestem pewien, że gdybyśmy się o tym dowiedzieli, wieść o tym rozeszłaby się po całym miejscu pracy, a moja ewentualna przyszłość w firmie by się skończyła. Nie mieliśmy jednak żadnych planów na Sylwestra, John wyjechał na święta do domu, a kiedy Don...

2.6K Widoki

Likes 0

PREZYDENT I STRONA

Rok był trochę w przyszłość i w Oval . był mężczyzna Biuro, które musiało bzykać się z każdą osobą z pochwą. I jego smak cipki był okropny i nierozsądny. Więc nie było to dla nikogo zaskoczeniem czerwonokrwisty Amerykanin, gdy usłyszał o historii Prezydent i Strona. Wiem, że nie możesz się doczekać, aby to usłyszeć, więc tutaj To jest. Była uroczą (ale niezbyt ładną) 21-latką, która mu przypomniała jego żony (zanim uderzyła w ścianę i wyhodowała własny zestaw jąder). Pracowała w Białym Domu przez całe trzy dni, zanim… zwrócił jego uwagę. Prezydent Villheim Klittoon (nieźle wyglądający) sam koleś) zauważył ją, a jego...

2.4K Widoki

Likes 0

Popularne wyszukiwania

Share
Report

Report this video here.