Spotkajmy się nad jeziorem
Adam nigdy nie był nad jeziorem o tej porze roku. Zwykle przychodził do domku dopiero wczesnym latem, ciesząc się słońcem i ludźmi bawiącymi się w wodzie. Jednak po tym wszystkim, co się wydarzyło, potrzebował trochę czasu, a domek był idealnym miejscem, aby znaleźć tę samotność.
O tej porze roku nad jeziorem było cicho, a po Święcie Dziękczynienia do tej pory przyjeżdżało niewielu podróżników. Adam dbał o to, aby w kuchni było pod dostatkiem jedzenia, drewno na opał z boku domu i aby jego pobyt wydawał się być w jak najlepszym porządku. Potem poczuł lekką żądzę wędrówki i postanowił udać się nad jezioro i pomyśleć o bałaganie, w jakim znajdowało się teraz jego życie.
Gdy światło słabło na zachodzie, Adam zobaczył kilka pierwszych słabych gwiazd, które zaczęły świecić, a płaszcz nocy powoli ciągnął się po niebie, gdy odgłosy nocy ustąpiły miejsca delikatnemu uderzaniu fal o linię brzegową. Adam szedł powoli brzegiem jeziora, odnalazł kłodę i usadowił się, obserwując grę świateł gwiazd na powierzchni wody i ponownie przebiegł w głowie wydarzenia. Oczekiwanie, jakie czuł, gdy wracał wcześniej do domu, aby zaskoczyć żonę. Szok na jego twarzy, gdy zobaczył jej twarz wykrzywioną z przyjemności, nieznanego mężczyznę za nią, najwyraźniej wbijającego się w nią głęboko, z zamkniętymi oczami. Dźwięk podniesionego wcześniej pudełka jubilerskiego uderzającego o podłogę sprawił, że oboje kochankowie spojrzeli na niego. Poczucie winy i przerażenie błyskające w jej oczach, zamęt i strach w jego. Ciche kliknięcie telefonu Adama, gdy robił zdjęcie, jego oczy płonęły gniewem i zdradą, zanim delikatnie przerwał ciszę dwoma słowami. Te dwa słowa każące jej wyjść.
Miękki chrzęst żwiru przywrócił myśli Adama do teraźniejszości. Odwrócił głowę i zobaczył idącą w jego stronę kobietę, najwyraźniej pogrążoną w myślach. W przyćmionym świetle Adam nazwałby ją jasną karnacją, długimi ciemnymi włosami, średniego wzrostu i budowy ciała oraz uroczą elfią twarzą. Jej oczy wyglądały na odległe, jakby ona także była pogrążona we wspomnieniach. Adam odkaszlnął cicho, odwracając głowę, by spojrzeć na jezioro, żeby nie poczuła, że się na nią gapi. Głowa dziewczyny odwróciła się w jego stronę, a ona przybrała zamyślony wyraz twarzy, który Adam mógł dostrzec kątem oka.
"Cześć. Nie spodziewałem się tu nikogo. Jezioro jest zwykle opuszczone o tej porze roku” – dziewczyna przemówiła cichym głosem, niemal bez tchu i o niższej tonacji, niż się spodziewał. Adamowi przypomniał się głos Janis Joplin i ponownie odwrócił się, by spojrzeć na dziewczynę.
"Cześć. Tak, zazwyczaj nie bywam tu o tej porze roku, ale chciałem trochę odpocząć od domu. Mam nadzieję, że ci nie przeszkodziłem. Adam odpowiedział dziewczynie, nie spuszczając wzroku z jej twarzy, przyglądając się szczegółom jej sylwetki i ubioru. Widział, że kurtka ma żywy wygląd, co powiedział mu, że prawdopodobnie jest to ulubiona rzecz, wybrana ze względu na wygodę, a nie wygląd. Jej niebieskie dżinsy dla kontrastu wyglądały na prawie nowe, bystry wzrok Adama dostrzegł miejsca, w których znajdowały się naklejki na nogawkach, i doszedł do wniosku, że musiała je właśnie kupić. Miała na sobie parę solidnych butów turystycznych, które były trochę przetarte, więc też widziała, jak były używane. Przebłyski jej koszuli przez rozpiętą kurtkę ukazywały koszulę lub bluzkę w kolorze myśliwskiej zieleni, ale niewiele więcej. Kobieta miała na sobie również tęczową czapkę, żeby nie było jej w głowie, i ona też wyglądała na żywą.
Kobieta uśmiechnęła się i odpowiedziała: „Nie, nie przeszkadzałaś mi. Miałem cię zapytać o to samo. Jestem Róża. Pracuję w hotelu kilka kilometrów dalej. Chciałem po prostu wyjść i zaczerpnąć świeżego powietrza. Jest tam teraz tak martwo, że cała praca idzie dość wolno.
Adam patrzył, jak Rose mu się przygląda, i miał nadzieję, że spodoba jej się to, co zobaczy. Jego dżinsowa kurtka była nieco lekka jak na zimę, ale była wystarczająco ciepła. Koszula, którą okrywała, była jasnobiałą, dzianinową dżersejem, co stanowiło jego jedyne ustępstwo na rzecz chłodu w powietrzu. Jego buty robocze były zużyte i zarysowane, bo towarzyszyły mu już od kilku lat, a dżinsy miały taki żywy wygląd, jaki może uzyskać tylko para starych dżinsów. Adamowi wydawało się, że dostrzegł w jej oczach aprobatę, ale nie był pewien. Odezwał się, zdając sobie sprawę, że się na niego trochę gapi. – Przepraszam, zamyśliłem się. Jestem Adamem. Mam domek tam, na górze. Adam wskazał ręką za siebie, w stronę chaty. „Jadłem już w hotelu, zwykle na początku lata, kiedy zwykle tu jestem, ale nie przypominam sobie, żebym cię wcześniej widział. Jesteś nowy?"
Oczy Rose zdawały się tańczyć od humoru, gdy podeszła bliżej, zanim odpowiedziała. „Tak, właściwie. Przeprowadziłem się tu latem i tam dostałem ofertę pracy. Mieszkałam w mieście, ale – jej głos nagle się załamał, a jej oczy pociemniały, zanim kontynuowała – „to nie wyszło. Więc teraz jestem tutaj.” Po udzieleniu odpowiedzi Rose odwróciła się i spojrzała na wodę, a myśli zdawały się ją rozpraszać.
Adam obserwował ją przez chwilę, a potem podskoczył, gdy coś mu przyszło do głowy. "Tak mi przykro! Jestem głupcem. Czy chciałbyś usiąść? Wiem, że powinienem był zaproponować to wcześniej, ale chyba byłem rozkojarzony. Adam machnięciem ręki wskazał na kłodę obok siebie. Obserwował, jak odwraca się i znów na niego patrzy, z uśmiechem na twarzy, gdy skinęła głową, a następnie podeszła i usiadła obok niego.
„Rozkojarzony, co? Przez co?" – zapytała go Rose, jej oczy tańczyły figlarnie i pojawiał się szeroki uśmiech.
„No cóż” – zaczął Adam, po czym spojrzał na nią, zanim skończył. "Ty. Rozproszyłeś mnie. Jesteś piękną kobietą i doceniam piękno. Przekrzywił głowę i nie spuszczając z niej wzroku, zauważył blady rumieniec na jej policzkach. „To przyjemność poznać tak piękną kobietę. Dziękuję za pozdrowienia, Różo. Potrzebowałem odwrócenia uwagi.” Adam patrzył, jak uśmiecha się na komplement, jego oczy chłonęły piękno jej rysów, a ciemne myśli, które go tu sprowadziły, powróciły do jego świadomości.
„O mój Boże, jesteś czarodziejem, prawda?” Nie przestawała się uśmiechać i uważnie przyglądała się Adamowi. Widział w jej oczach szczerze oceniający wyraz i powoli, jeszcze głębszą niż wcześniej aprobatę, ogarniającą jej rysy. Wyciągnęła rękę, by położyć mu rękę na ramieniu i cicho powiedziała: „To uczucie jest wzajemne. Ja również jestem zadowolony z towarzystwa.” Zostawiła rękę na jego ramieniu, a jego oddech nieco przyspieszył, po czym ponownie skierował wzrok na jezioro i zauważył, że gwiazdy zwielokrotniły się wiele razy i było już całkiem ciemno. Nie zauważył, odkąd patrząc na Rose, wszystko zdawało się jarzyć wewnętrznym światłem. Adam odwrócił się do niej i zaczął mówić.
"Czy chciałbyś.."
– Zastanawiałam się, czy ty… – odezwała się w tym samym czasie co on.
Oboje uśmiechnęli się do siebie, a Adam łaskawie skinął na Rose, aby kontynuowała. – Zastanawiałem się, czy nie zechciałbyś zjeść ze mną kolacji? – zapytała Rose z nutą nerwowości w głosie.
Adam uśmiechnął się i odpowiedział: „Właśnie pytałem cię o to samo. Zamierzałam ugotować sobie coś smacznego, na poprawę humoru. Zapraszamy do przyłączenia się do mnie.” Uśmiechnął się tak spokojnie, jak tylko mógł, czując, jak narasta w nim bańka oczekiwania, gdy patrzył, jak kobieta myśli o jego ofercie.
„Umiesz gotować, co? Jesteś pewien, że to nie jest na wynos? Rose zażartowała z niego, lekko szturchając go w żebra i uśmiechając się.
"Auć! Jestem zraniony taką sugestią. Gotuję dla siebie już od jakiegoś czasu i zapewniam, że dam sobie radę. Adam odpowiedział na jej żart, pocierając żebra w miejscu, w którym go szturchnęła, udając, że łagodzi nieistniejący ból. Obserwował, jak jej oczy podążają za jego ręką, zanim odezwała się ponownie.
"Wierzę ci. I nie chciałem niczego skrzywdzić. Rose mówiła ochrypłym głosem, wkradając się w nutę pożądania. – Chcesz, żebym lepiej to pocałowała? – zapytała, pochylając się do niego. Jej postawa wyglądała na lekko drapieżną, ale zawierała jedynie nutę gotowości do wycofania się.
Podejmując decyzję z szybkością błyskawicy, Adam również pochylił się ku niej, czując jej ciepło na swojej skórze na chwilę przed tym, jak jego usta dotknęły jej ust, a potem poczuł się tak, jakby pogrążył się w eksplozji przyjemności. jego ręce znalazły naturalne miejsce owinięte wokół niej i był mgliście świadomy jej własnych rąk trzymających go blisko, ich warg ściśniętych tak naturalnie, jakby były dwiema częściami całości, a ich języki wysuwały się próbnie, by pieścić drugą . Delikatny jęk wymknął się z jej ust, gdy się powoli od siebie odsunęli, a ich oczy wchłaniały się w siebie przez chwilę, po czym ponownie się pochylili, kontynuując pocałunek przez kuszącą chwilę, po czym ponownie się od siebie oddalili, wzrok zatracony w sobie.
Gdy minął nieznany czas, Adam przemówił. – Powinniśmy, hm, powinniśmy iść. Zrobić obiad. Tak, musimy zrobić kolację. Zrobić obiad. Jeść obiad. Uhm.. wow. Czy nadal chcesz trochę jedzenia?” Adamowi trudno było uporządkować myśli, gdy wpatrywał się w tę piękną kobietę, która wślizgnęła się tak szybko, by wtargnąć w jego myśli związane z podejmowaniem decyzji.
Mrugając oczami, Rose wróciła na ziemię, a jej usta ułożyły się w szczęśliwy uśmiech. "Kolacja. Tak. Tak, chcę trochę twojego obiadu. Zróbmy to. To. Coś." Rose miała niewielką wiedzę na temat tego, co mówiła, poza tym, że było to pozytywne i że miała wrażenie, że dotknęła czegoś, czego myślała, że nigdy więcej nie dotknie.
Obaj wstali jak jeden i zaczęli powoli iść w stronę chaty, ręce zsunęły się po ramionach, aby się chwycić, a wzajemne ciepło utrzymywało ich w cieple w chłodnym nocnym powietrzu.
* * *
Rose zrelaksowała się na kanapie, słuchając odgłosów Adama w kuchni swojej chaty. Odwróciła się, żeby przyjrzeć się dekoracjom. Proste, ale ciepłe i pocieszające. Wykonane z drewna, wszystko wyglądało na ręcznie robione. Kanapa była zwrócona w stronę kominka, z przodu stał niski stolik kawowy. Pod ścianą, przy której znajdował się kominek, stał regał z książkami, a prostopadle do niego stał mały bufet. Tu i ówdzie postawiono kilka krzeseł. Po obu stronach kanapy stały kwadratowe stoliki, na których stały małe lampki. Całe światło w pomieszczeniu pochodziło jednak z kominka.
Ogień trzaskał w kominku i Rose zagłębiła się w jego głębiny, a jej myśli na chwilę spoczęły na tym, co w ogóle wypędziło ją nad jezioro. Słowa gorzkiej zdrady jej chłopaka. Ból związany z patrzeniem, jak pakuje swoje rzeczy, a potem go nie ma. Z jej drzwi. Z jej życia. Życie, o którym myślała, że będą dzielić.
Nikomu nie powiedziała, dokąd się wybiera. Zakończyła umowę najmu, rzuciła pracę, spakowała kilka rzeczy, na których naprawdę jej zależało, i po prostu zaczęła jeździć. Jechała przez kilka dni, aż znalazła się nad jeziorem. Spokojny spokój był właśnie tym, czego potrzebowała jej dusza. Znalazła tu schronienie i żyła spokojnie, uzdrawiała i przygotowywała się do dalszego rozwoju aż do dzisiaj. Aż do Adama. I ogień ich pocałunku. Znów to poczuła, jego roztopioną czystość. Niesamowita strata czasu, kiedy po prostu istnieli, już nie osobno, ale razem. Przy nim czuła się tak naturalnie. Taki wygodny. Widziała, że odczuwał swój własny ból, swoje własne zranienie, i zastanawiała się nad tym, ale już zdecydowała, że te sprawy zostaną omówione, gdy będą gotowe. Na razie chodziło o teraz. Chodziło o tu i teraz i o nich dwoje. Nie przeszłość. Byłoby na to mnóstwo czasu, gdyby w ogóle była taka potrzeba.
„Jesteś pewien, że nie chcesz ręki?” Rose zawołała w stronę kuchni. Adam szybko oprowadził ją po domku i kazał jej odpocząć na kanapie, podczas gdy on będzie wszystko przygotowywał. Pojawił się kilka minut później z kieliszkiem czerwonego wina, cudownie smakującym Merlotem, a następnie zniknął z powrotem w kuchni, zostawiając ją samą, aby mogła nacieszyć się ogniem i uporządkować myśli. Zadzwoniła już do koleżanki z pracy i powiedziała jej, gdzie jest. Mechanizm zabezpieczający. Nie sądziła, że tego potrzebowała, ale Adam uśmiechnął się do niej, kiedy zadzwoniła, a w jego zaskakująco zielonych oczach widać było aprobatę.
– Jestem pewien – zawołał przez otwarte drzwi do kuchni. „Po prostu zrelaksuj się i ciesz się winem. Za chwilę przygotuję sałatki.
Rose wstała i podeszła do regału z książkami, widząc tam zdjęcia. Przejrzała je i zobaczyła inną kobietę z Adamem, rudowłosą kobietę o bladej skórze i smutnych oczach. Zanotowała to, żeby zapytać o to później, i szukała dalej. Widziała starszą parę, która mogła być tylko rodzicami Adama. Zauważyła silną postawę jego ojca. Krótka fryzura zdradzała, że był byłym wojskowym, a wyrazy miłości i szczęścia jego matki powiedziały Rose wiele o wychowaniu Adama. Podejrzewała, że wyrósł na wojskowego bachora i podróżował po okolicy. Ale jego matka najwyraźniej kochała swoje życie i to przeniosło się na Adama. Nie widziała żadnych zdjęć rodzeństwa, więc podejrzewała, że Adam był jedynakiem. To było interesujące. Potem zobaczyła zdjęcie ślubne. Adam i rudowłosy. Miała rację. Odwróciła się i podeszła do osłony kominka, patrząc w ogień i myśląc.
Prawie zdecydowała się odejść. Prawie zdecydowała, że to może być więcej, niż była gotowa. Ale potem przyszło jej do głowy, że nie musi robić niczego, czego nie chce. Czuła, że Adam nie będzie niczego wymuszał. Z tymi słowami zdecydowała się udać do kuchni i popatrzeć, jak gotuje.
Rose obserwowała Adama poruszającego się po kuchni, czując cel w jego ruchach, i uśmiechnęła się do niego, gdy na nią spojrzał, a szybki uśmiech przemknął przez jego twarz, zanim wrócił do patelni, którą przyprawiał.
„Mam nadzieję, że lubisz stek. Dostałem je jako rodzaj świątecznego prezentu. Oczywiście chciałem je mieć osobno, ale cieszę się, że mam towarzystwo. I będą świetnie pasować do wina. Adam otworzył brojler i położył steki na patelni, zamykając ją i zostawiając szczelinę, aby powietrze mogło przedostać się do środka. Rose skinęła głową na znak zgody, po czym wziął dwie miski wypełnione warzywami liściastymi, pomidorami, cebulą, grzankami, ser i cienko pokrojone ogórki. Wyniósł je z kuchni, prześlizgnął się obok Rose, która uśmiechała się niewinnie, ocierając się o niego, gdy przechodził obok, i położył je na stole w jadalni. Zapalił światło i wrócił do kuchni.
– Jeśli chcesz zabrać wino i nasze kieliszki, za kilka minut przygotuję resztę obiadu. Adam podał jej swój kieliszek i butelkę wina, po czym wrócił do pieca i zamieszał coś w stojącym tam garnku. Rose zachichotała i wróciła do stołu, przy którym zostawiła wino, szybko odkładając oba kieliszki i butelkę na stół i wybierając miejsce z pyszną sałatką. Czekała cierpliwie, bo chwilę później Adam wyszedł, stawiając na stole świeżo zrobiony winegret, po czym usiadł. Podniósł swoją szklankę i wyciągnął ją w jej stronę. Rose szybko podniosła swój kieliszek, uśmiechając się do Adama, gdy ten mówił cicho. „Za zakończenia, nowe początki i przypadkowe spotkania. Sláinte!”
Rose popijała wino, pozwalając, aby to uczucie zbiegło się z jej własnymi uczuciami i podejrzeniami. Uśmiechnęła się i upiła kolejny łyk, ciesząc się podobieństwami i pozwoliła sobie mieć nadzieję, że może jest ich więcej, niż początkowo przypuszczała. Spróbowała pysznej sałatki z winegretem z bekonu, którą najwyraźniej właśnie zrobił Adam, i delektowała się nią. Zatraciła się w posiłku, krótko potwierdzając, że Adam wszedł do kuchni po steki, pieczone ziemniaki i gotowaną cukinię, które przygotował. Wszystko było idealne, pyszne i sprawiło, że poczuła się jak w domu. Najadła się do syta, o wiele mniej niż podał, i z zachwytem patrzyła, jak kończy swój posiłek.
Uświadomiła sobie, że przez jakiś czas prawie się nie odzywała. „Adam, to było niesamowite i całkowicie wycofuję swoje wcześniejsze uwagi. Jesteś wybitnym kucharzem. Wybacz mi?" Kokieteryjnie mrugnęła oczami, celowo wyolbrzymiając to, żeby wywołać u niego uśmiech.
"Nie wiem. Zostałem nieźle zraniony. Być może potrzebuję więcej całowania, żeby było lepiej” – odpowiedział jej Adam. Jego oczy błyszczały figlarnie, a ona nie mogła powstrzymać chichotu.
„Może spełni się twoje życzenie” – powiedziała mu Rose z nutą obietnicy w głosie. Rose skubała swój talerz i uśmiechała się, widząc wyraz twarzy Adama.
* * *
Para zrelaksowała się na kanapie, obserwując taniec ognia na swoich twarzach, a ich myśli wirowały. Żadne z nich nie wydawało się chcieć przerwać ciszy, gdy cieszyli się swoim towarzystwem, a sama obecność drugiej osoby odpędzała mroczniejsze myśli, które wcześniej zajmowały ich oboje.
Adam przerwał ciszę: „Nie spodziewałem się, że dzisiejszy wieczór zakończy się tak. Myślałam, że będę jadła sama i po prostu posiedzę cicho ze swoimi myślami. Kiedy zobaczyłem cię nad jeziorem, nadal nie spodziewałem się tego, że będę tu z tobą siedzieć. A jednak nie mogę sobie wyobrazić niczego, co wolałbym robić, gdziekolwiek, gdzie wolałbym być, niż tu i teraz, z tobą. Dziękuję, że tak się pokazałeś.”
Ciche wyznanie Adama sprawiło, że Rose uśmiechnęła się czule. Odpowiedziała: „Powinienem być ci równie wdzięczny. Ja też się tego nie spodziewałem, a mimo to cieszę się, że jestem tu, gdzie jestem. Nie wyobrażałam sobie też, że mogłabym być gdziekolwiek indziej. Albo kogokolwiek, z kim wolałbym dzielić dzisiejszy wieczór.
Dziękuję za obiad, wino, towarzystwo i... – Jej głos ucichł na chwilę, gdy nagle wyglądała na zamyśloną. Potem uśmiech rozjaśnił jej twarz i dokończyła myśl: „być sobą. Dziękuję ci za bycie sobą." Adam widział szczęście na jej twarzy i wiedział, że nie było ono udawane. Z powodów, z których nie był do końca świadomy, ten prosty fakt napełnił go szczęściem i uczuciem.
„Co lubisz robić, Rose? Jakie rzeczy sprawiają, że jesteś szczęśliwy?” – zapytał Adam, chcąc dowiedzieć się więcej o tej zauroczonej kobiecie siedzącej obok niego.
Rose odpowiedziała z zamyśloną miną: „Lubię wędrówki, jazdę na nartach i jogę. Aby utrzymać dobrą formę, ćwiczę taniec brzucha i lubię czytać. Przynajmniej takie są rzeczy z sypialni. Być może z czasem dowiesz się więcej. Uśmiechnęła się do niego bezczelnie. „Lubię tańczyć i jeździć na długie podróże, odnajdując zagubione zakątki, o których nikt inny nie wie. I uwielbiam, kiedy stawiam na swoim. Skończyła z chytrym uśmiechem na twarzy i tym samym złośliwym spojrzeniem w oczach. "A co z tobą?"
Adam zarumienił się lekko na myśl, która przyszła mu do głowy na podstawie jej wiodących wypowiedzi. Przez chwilę kaszlał i uśmiechał się złośliwie, gdy w jej oczach pojawiła się radość wynikająca z jego dyskomfortu. „No cóż, ja też lubię czytać. Pracuję na świeżym powietrzu, więc lubię przebywać na świeżym powietrzu i robić inne rzeczy. Budowa jest czasami dość monotonna, więc lubię wyjść i po prostu rozkoszować się przyrodą. Odkryłem, że lubię gotować, chociaż to coś nowego. Lubię też jeździć na przejażdżki – Adam skinął głową Rose – i kocham muzykę. Nauczyłem się gry na fortepianie, gdy byłem młody, i całkiem nieźle mi to zostało. To coś, co wiem, że mogę zrobić i czuć się dobrze ze sobą. Oczy Adama na chwilę się oddaliły. Potem odwarknął i uśmiechnął się szeroko do Rose. – A więc – zaczął. – Tańczysz brzuch, co? Chciałbym to zobaczyć. Nigdy wcześniej nie widziałam tancerki brzucha. Zatańczysz dla mnie?”
Rumieniąc się powoli na policzki, Rose patrzyła na Adama przez chwilę, po czym skinęła głową. – OK, ale pod jednym warunkiem. Zatańcz ze mną."
„Nie umiem tańczyć brzucha!” zawołał Adam. „Byłbym okropny!”
„No dalej, będzie fajnie! Nie musisz być dobry, po prostu spróbuj. I będę dla ciebie tańczyć. Proszę?" Oczy Rose zrobiły się duże i bezbronne. Adam patrzył na nią przez chwilę, przypominając sobie, jak lubiła postawić na swoim, i poddał się.
„No dobrze, ale będę wyglądać głupio”. Wstał i poszedł w stronę sypialni. Adam zaczął szperać w szafie i w końcu znalazł to czego szukał. Stara walizka jego żony. Była żona jest teraz. Otworzył je i znalazł kilka zwiewnych spódnic, których nigdy nie nosiła, i stwierdził, że nie są już dla niej. Wciąż pamiętał, że był trochę zawiedziony, że ich nigdy nie założyła. Zabrał ze sobą spódnice do salonu. Położył je na kanapie i spojrzał na Rose, powstrzymując emocje. – To były, cóż, były dla kogoś innego. Nie chciała ich. Nigdy nie były noszone, więc mam nadzieję, że nie jest to zbyt dziwne. Przynajmniej spódnice wydają się lepiej pasować do tańca brzucha niż dżinsy, prawda?”
Rose spojrzała na niego z lekko otwartymi ustami ze zdumienia. Zamknęła usta i spojrzała na spódnice. Rozpoznała ten delikatny gest, a jego zapewnienie, że prezenty nie zostały przyjęte, złagodziło napięcie, które początkowo poczuła, kiedy je przyniósł. – To wystarczy, Adam. Dzięki." Wstała i wybrała jedną z kolorowych spódnic w stylu chłopskim. „Po prostu pójdę się przebrać” – powiedziała, idąc w stronę sypialni. Pojawiła się ponownie kilka minut później, z dżinsami i butami w jednej ręce. Położyła je na krześle i wróciła na kanapę. – Czy ty też się nie zmienisz?
Adam otrząsnął się z oszołomienia, gdy jego wzrok odwrócił się od fioletowego błysku, który dostrzegł pod jej dżinsami, kiedy je odłożyła. Zamrugał i podniósł drugą spódnicę. Wahał się przez chwilę, po czym z determinacją skierował się do sypialni i poszedł przebrać się w spódnicę. Zastanawiał się, czy nie zrobić tego samego, co podejrzewał ona, ale zdecydował, że nie chce, żeby coś, co się pojawiło, zrujnowało tę chwilę. Adam wrócił do salonu, jego twarz była czerwona od tak mocnego rumienia. Podszedł do kanapy i zastanawiał się, co takiego jest w tej kobiecie, że skłoniło go do zrobienia czegoś takiego.
Rose przez chwilę krzyczała ze śmiechu, po czym otrząsnęła się, ramiona jej się trzęsły i starała się zapanować nad chichotem. Przez chwilę patrzyła na Adama przepraszająco, po czym wstała, żeby się pozbierać. „OK, będziemy potrzebować muzyki. Czy masz jakąś muzykę w stylu arabskim lub perskim? Najlepiej byłoby do tego zatańczyć, ale wiele innych rzeczy może się sprawdzić. Najwyraźniej nadal starała się zapanować nad wesołością i w pewnym sensie Adam był zadowolony, że udało mu się wzbudzić tyle radości.
– Ach, tak, muzyka. Pozwól mi zobaczyć, co mam. Adam podszedł do bufetu i otworzył go, przeglądając muzykę w środku. Znalazł coś, co wyglądało na bliskowschodnie i włączył muzykę. Odwrócił się i spojrzał na Rose, a ona kiwała głową, zadowolona z jego wyboru. Podszedł do niej i stanął twarzą w twarz z nią, obserwując ją wyczekująco. Pozwolił, aby muzyka wniknęła w niego, ciesząc się złożonymi wzorami, które przenikały do jego świadomości.
Rose zaczęła falować, dając Adamowi znak, aby naśladował jej ruchy. Zaczęła się poruszać i kołysać w rytm muzyki, jej biodra były w ciągłym ruchu, czasami jej stopy stawiały szybkie kroki, a następnie zwalniały, aby móc używać całego ciała, gdy przekładała muzykę na ruch fizyczny. Adam starał się dotrzymać kroku, ale czuł muzykę w inny sposób i był zbyt zahipnotyzowany jej tańcem. Czas płynął, gdy tańczyli dla siebie, Adam źle, a Rose z krętym wdziękiem. Zaczęła się kręcić, jej spódnica się rozszerzała i widać było nogę, a coraz wyżej zaczęła wzbudzać zapał Adama. Potem najkrótszy błysk i zobaczył jej seks, tylko na chwilę i już go nie było. Jego wzrok był przyklejony do tego miejsca, po czym spojrzał na twarz Rose, a na niej pojawił się ten uśmiech, który nie był już psotny. Ten uśmiech był zmysłowy i pełen pożądania. Widział pożądanie w jej oczach, zaproszenie otwarte w tych płynnych kałużach, od których nie mógł się oderwać i zanim zorientował się, co robi, trzymał ją, jego usta szukały jej, ich ciała przyciśnięte do siebie gdy ich usta ponownie złączyły się w tym płynnym, ognistym pocałunku, pełnym namiętności.
Adam niechętnie przerwał pocałunek, jego usta przesunęły się do jej ucha, a uczucia i emocje przepływały przez niego kaskadą i pędem. Usłyszał, jak mówi cicho do jej ucha: „Chcę cię posmakować” na chwilę przed tym, jak jego język lekko polizał jej płatek ucha, czując, jak ta prosta czynność wywołuje dreszcz w jej ciele, jej ręce chwytają go i przyciągają go mocno do siebie. Poczuł, jak jej dłonie przesuwają się po jego plecach, czując jego ciało, gdy jego własne ręce wydawały się być zablokowane na miejscu, trzymając ją mocno przy sobie, gdy pozwalał swojemu językowi błądzić po całym jej uchu, lekko skubając płatek, zanim odezwał się ponownie. "Czy mogę?" oddychał.
Rose cofnęła się w jego ramionach i lekko skinęła głową, a jej uśmiech rósł, gdy mówiła równie cicho: „Tak. Nic Cię nie powstrzymuje.” Jej oczy niemal pulsowały od ukrytego w nich pragnienia.
„Zauważyłem to” – powiedział Adam, zanim ją podniósł, zaniósł na kanapę i posadził na niej lekko. Obciągnął spódnicę w dół, obserwując, jak pojawia się jej skóra, gdy materiał zsuwał się po jej długich, szczupłych nogach. Mała kępka włosów na czubku jej nóg była starannie przycięta i niewielka, co świadczyło o jej kobiecości, podczas gdy wargi poniżej zaczynały się już rozszerzać, sygnalizując jej pragnienie mężczyzny, którego obserwowała oczami pełnymi pożądania. Adam uśmiechnął się do niej, po czym pochylił się, całując jej usta przez chwilę, po czym zszedł niżej, jego usta rozpoczęły swoją drogę w górę jej nogi, delikatne pocałunki prowadziły w górę jej nogi, kierując się do sedna jej kobiecości. Przez krótką chwilę trzepotał nad jej seksem, po czym skierował się w dół po jej drugiej nodze, ciesząc się cichym jękiem frustracji, jaki wydała mu Rose. Jej palce głaskały jego włosy, gdy ponownie zbliżył się do jej seksu, wysunął język, by rozchylić miękkie usta, czując ciepło jej pożądania na swojej twarzy. Jego język sięgnął pomiędzy te wargi i posmakował jej, mieszanka zapachów i smaków mieszała się, by zastygnąć w jego mózgu jako esencja JĄ. Zdecydowanie podobał mu się jej smak. Piżmowe i pikantne, z pikantną słodyczą, która była prawie nie do opisania. Rozkoszował się jej smakiem na swoim języku i powoli przesunął językiem w dół po jej seksie, czując, jak miękkie fałdy ustępują miejsca intruzowi w jamie ustnej. Jej palce zaciskają się na jego włosach, a ciche jęki wydobywające się z niej dają mu znać, że aprobuje jego wysiłki. Dotarł do jej otworu, wejścia do samego jądra, a wilgoć tutaj była niemal niewiarygodna. Widział i czuł, jak bardzo tego pragnęła z pewnością, jakiej nigdy wcześniej nie otrzymał. To sprawiło, że wszystko zaczęło mu się kręcić w głowie, ale potrząsnął głową i odrzucił te myśli. Znów uśmiechnął się do Rose, jej oczy patrzyły krzywo, a następnie zanurkował z powrotem, aby wepchnąć w nią język, czując, jak wydobywa się z niej cichy pisk przyjemności, gdy wpychał się i lizał głęboko w jej wnętrzu. Adam ponownie podniósł jej gorącą wilgoć, dotykając twardego zgrubienia jej łechtaczki, zasysając ją i delikatnie dostarczając przyjemności, podczas gdy jego narkotykowy język powoli krąży wokół twardej i wrażliwej części, czując, jak jej ciało lekko się pręży, gdy przesuwał się coraz bliżej jej łechtaczkę, uczucie przelatujące przez nią, powodujące chwilową utratę kontroli. W końcu musnął łechtaczkę bezpośrednio językiem, usta mocno ją zassały, podczas gdy język wirował mokro wokół łechtaczki, podczas gdy jej ciało wygięło się w łuk, a z ust wydobył się krzyk ekstazy, a jej palce zacisnęły się w jego włosach podczas orgazmu. pochłonął ją, pędząc przez jej ciało, czułe ruchy jego języka na jej łechtaczce prowadziły ją ku coraz wyższym szczytom. Adam był zdumiony, że tak szybko osiągnęła orgazm, ale trzymał mocno, w końcu przesuwając usta w dół, aby polizać i wyssać wszystkie wylewające się z niej soki, rozkoszując się jej smakiem w ustach, czując przyjemność, jaką można poczuć tylko dając coś tak przyjemnego drugiemu.
Rose z trudem łapała oddech, gdy zdawała się wracać na ziemię, a jej głowa kręciła się od siły orgazmu, który właśnie przeżyła. Jej twarz zmarszczyła się lekko z radości przepływającej przez nią, gdy zobaczyła uśmiechniętą do niej twarz Adama, jego podbródek był wciąż mokry, jego usta uśmiechały się radośnie, a jego dłonie delikatnie pocierały jej nogi. Rzuciła się do przodu, jej dłonie ujęły jego twarz między nimi i pocałowała go z siłą, która zaskoczyła ich oboje. Ich języki tańczyły, a ona przytuliła go mocno do siebie, nie chcąc puścić i czując trzepotanie w żołądku, gdy napięcie ponownie wzrosło. W końcu przerwała pocałunek, patrząc tęsknie w oczy Adama, po czym cicho powiedziała: „Moja kolej”.
* * *
Oczy Adama otworzyły się szeroko, gdy przez okno wpadało blade światło świtu. Odetchnął głęboko, lekko nieświeży zapach zmieszał się z zupełnie innym zapachem kobiecych perfum. Adam spojrzał w bok i podziwiał śpiącą kobietę u jego boku. Jego umysł wciąż kręcił się nieco od szybkości ich interakcji. A jednak nie mógł powiedzieć, że nie było to całkowicie naturalne uczucie. Że to mu się po prostu zgadzało. Miał tylko nadzieję, że ona czuła to samo. Jego umysł powrócił do poprzedniej nocy i przypomniał sobie dotyk jej ust, gdy sutka przesunęła się po jego narządzie, a jego ciało zareagowało na to wspomnienie. Zdając sobie sprawę, że powinien skorzystać z łazienki, zanim cokolwiek stanie się zbyt trudne, cicho się rozłączył i po cichu poszedł do łazienki.
Kiedy wrócił do łóżka, a chłód w powietrzu sprawił, że powitał go ciepłem łóżka, osunął się z powrotem na ziemię i przewrócił się na bok, aby obserwować śpiącą u jego boku kobietę. Poczuł, że staje się kimś, czego się nie spodziewał. I nie był pewien, czy to w porządku tak się czuć. W milczeniu zganił siebie i postanowił po prostu brać sprawy takimi, jakie są. Jedną rzeczą, jaką mógł zrobić, było upewnienie się, że cieszyła się swoim porankiem tak samo jak on cieszył się ich nocą. Pochylił się i delikatnie pocałował ją w policzek, po czym ponownie wstał i założył spodnie od piżamy, kierując się do kuchni, aby zacząć przygotowywać śniadanie dla nich obojga. Zatracając się w gotowaniu, nie usłyszał, jak wstała i cicho wyszła do kuchni.
Rose obudziła się i początkowo zastanawiała się, gdzie jest, a potem wróciła noc. Pamiętała spotkanie nad jeziorem i wspólną kolację. Potem głupota tańca i wreszcie żar i przyjemność tego, co nastąpiło potem. Zadrżała z radości na wspomnienie jego języka, dotyku jego palców, smaku jego języka na swoim języku i niezwykłej przyjemności trzymania go podczas snu. Rose martwiła się przez chwilę, że być może sprawy zaszły dalej, niż powinny, ale szybko odrzuciła tę myśl. Była zadowolona i wszystko, co się wydarzyło, było mile widziane przez nich oboje. Uświadomiła sobie, że jest sama i wtedy usłyszała dźwięki dochodzące do niej z kuchni. Uśmiechnęła się i wyśliznęła się z łóżka, korzystając z łazienki, po czym cicho przemknęła do kuchni, aby wyjrzeć zza ściany i go obserwować.
Podziwiała siłę w jego ramionach i wyprostowaną postawę, która, jak się wydawało, trzymała ją tak bez wysiłku. Obserwowała, jak celowo poruszał się po kuchni, radując się wspomnieniem tego, jak jego palce dotykały jej włosów, kiedy go kołysała, biorąc go do ust, czując ciepło na swoim języku i miękką, gąbczastą główkę przyciskającą się do z tyłu gardła. Uśmiechnęła się do mężczyzny przygotowującego śniadanie, postanawiając jeszcze raz pokazać mu, jak wiele przyjemności jej sprawił, po czym spokojnie wślizgnęła się z powrotem do sypialni, wpełzając pod kołdrę, czekając na powrót kochanka. Zatrzymała się na tę myśl, po czym na jej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech szczęścia. Jej kochanek. Miała nadzieję, że będzie to trwało dłużej niż jeden dzień.
Adam dokończył śniadanie, a potem wziął tacę i zaniósł ją do sypialni, gdzie zobaczył Rose siedzącą na łóżku z kocami zwiniętymi w pasie, z lekko kołyszącymi się piersiami, co na chwilę przykuło jego uwagę. Uśmiechnął się, a następnie poszedł dalej do pokoju, kładąc tacę na łóżku i uśmiechając się do swojego współlokatora. „Myślałem, że dziś rano możesz być głodny”, powiedział jej, podziwiając jej nagą formę, nie wpatrując się zbyt mocno. Patrzył, jak uśmiech tańczy na jej ustach, gdy zauważyła jego oczy, ale ona nic nie powiedziała i nie zakryła.
"Dziękuję." Rose rozmawiała cicho, po czym podniosła talerz i zaczęła na śniadanie. Patrzyli, jak jedzą, całkowite słowa uznania i dziękuję wszystkim, które były wymienione na chwilę. Szybko kończąc i ciesząc się prostym posiłkiem, Rose poczuła, że jej pragnienie znów wzrośnie. Ale nie była pewna, czy czuje to samo i teraz było trochę wahania. Siedzieli tam chwilę, zanim Adam mówił do niej cicho.
„Miałem mieć prysznic. Miałem nadzieję, że możesz podzielić się tym ze mną. ” Patrzył na nią, mam nadzieję, bez oczekiwań tylko chęci, chęci spędzenia z nią więcej czasu.
"To brzmi wspaniale. I mógłbym użyć kogoś, kto może mi umyć plecy ” - żartowała, próbując go uspokoić, a także trochę rozjaśnić nastrój. Cieszyła się obecnością i firmą i nie była gotowa na zakończenie. Dzielenie się prysznicem brzmiało dokładnie.
Para wstała z łóżka i udała się do łazienki, Adam chwytając ręczniki po drodze. Był chwilowo rozproszony, gdy Rose prześlizgnęła się obok niego i pochylił się, aby rozpocząć wodę, jego oczy pieściły jej formę, jej tyłek. Jego ręka wyciągnęła prawie z własnej woli i pieściła policzki jej tyłka, a jej głowa zerknęła na niego z uśmiechem, gdy wydawał się zagubiony w jej skórze. Jej głos złamał jego zadumę: „Czy chciałeś najpierw stać się brudniej?” Mistrzyny błysk był w jej oku. Spojrzała na szybki namiot w jego spodniach piżamy.
Aby odpowiedzieć, Adam upuścił spodnie, odsłaniając kutasa w oczy przez chwilę, po czym podszedł za nią. Wyciągnął w dół i delikatnie potarł jej łechtaczkę i usta jej seksu, a potem zdecydował, że smak i dodatkowa wilgotność sprawi, że wszystko będzie jeszcze lepsze. Przykucnął, a ona poczuła, jak jego język lizał powoli i w dół jej szczelinę, wciskając się w nią, powodując, że dreszcze z podniecenia.
Rose szybko sięgnęła, by odciąć wodę, a następnie trzymała się wannie, ciesząc się jego działaniami, aby zmoczyć ją. Potem poczuła, jak stoi, a oczekiwanie trwało przez chwilę, zanim poczuła, jak głowa przesuwa się przez jej cipkę, przygotowując ją do niej. Wróciła do pierwszego raz, kiedy weszła do niej, na kanapie, światła ognia tańczącego nad ich ciałami, i zadrżała z gotowości, by znów go w niej poczuć.
Adam wślizgnął się w nią głęboko, czując to samo niebiańskie uczucie, co poprzedniej nocy, tym razem bez obawy, że nie będzie jej się nie zadowolić. Znał ją teraz trochę lepiej, nauczył się jej zadowolić, gdy się dobrze bawił. Ruch kołysał się przez obu z nich, a ich serca biją szybko, krew pompowała przez nich, gdy jego kutas wślizgnął się w nią bez wysiłku, a jej mięśnie walczyły w dzielnym wysiłku, aby utrzymać go za każdym razem, efekt masowania powoduje, że Adam drżał Twardość, ciepło i głębokie penetracje rozbijają ciało Rose z ekstazą. Ten czas był trochę inny. Gdzie ostatnia noc była delikatna i o odkryciu, tym razem dotyczyło pasji i ognia. Adam wzniósł tempo i wkrótce uderzył biodra o jej biodra, twardość jego penisa głęboko wcisnęła się w jej szczelinę, jej ciało kołysze się, by go pieprzyć, doprowadzając je zarówno coraz bardziej i bliżej kulminacyjnego punktu kulminacyjnego.
Chwilę, zanim chrząknął, Rose poczuł, jak ciepło życia jego ciała wybuchało w nią płyn, a sama wrażenie, jak to przechyliła ją w jej otchłań przyjemności, a odczucia wzmacniają się nawzajem, gdy kaskadowały między dwoma kochankami. Straciła koncentrację i nie mogła widzieć przez chwilę, a potem rzeczywistość uderzyła w nią, a pyszne uczucie, że jego twardy członek wnika w jej rdzeń, ponownie wypełniło ją zachwytem. Drżała, gdy wydawało się, że wracał z własnego orgazmu, a potem pochylił się nad nią, podciągając ją lekko, jego kutas wciąż w niej zakopał, i pocałował ją, a ich języki się spotykały, gdy jego kutas drgnął, wydając ostatni z jego płynu w płyn jej przyjazne ciało.
Odłączyli się i rozpoczęli wodę, śmiejąc się i uśmiechając, nastrojowy światło, gdy myli się nawzajem, bawiąc się i całując części, bez poczucia pilności, tylko gra dwóch kochanków cieszących się ciałami. Wyłonili się z prysznica, wysychając się, uśmiecha się przechodząc tam iz powrotem. Adam pomyślał o czymś, co powiedziała i zapytał ją: „Czy musisz dzisiaj pracować? Mogę poprowadzić cię do hotelu lub gdziekolwiek jest twój samochód. ”
Rose zachichotała. – Próbujesz się mnie pozbyć? - zapytała lekko, humor w głosie.
"Co? NIE! Właśnie przypomniałem sobie, że powiedziałeś, że pracowałeś w hotelu. Nie chciałem cię spóźnić ”. Adam się bronił.
„Zrelaksuj się kochanie, dokuczałem ci. Nie, nie pracuję dzisiaj. Ale dziękuję. Martwisz się, że się tym martwisz. ” Rose uśmiechnęła się do niego, psota w jej oczach wciąż jest obecna, ale złagodziła coś innego. To mogło być podziw. Adam połknął i skinął głową.
„Poza tym” - kontynuowała Rose. „Jest coś, co chcę dzisiaj zrobić”.
"Oh? Co to jest?" Adam uśmiechnął się do niej od tyłu, podziwiając jej tyłek, dopóki się nie odwróciła i spojrzała na niego, żądza, którą widział noc wcześniej, wrócił do nich.
"Ty."