Odpoczywał tam przez chwilę na łkających dziewczynach, pozwalając spazmatycznym mięśniom jej dupka wyssać z niego każdą kroplę. Nawet gdy starał się złapać oddech, jego dłonie wciąż znajdowały się wszędzie na jej drobnej sylwetce, obejmując i ugniatając jej małe piersi, badając fałdy jej teraz mokrej cipki.
Nie walczyła już, ale leżała pokonana, wrzeszcząc ze swojego małego serca, a łzy spływały po twarzy drugiej dziewczyny. Po chwili położył ręce na jej plecach i zaczął powoli się wysuwać, wyrywając także jej krzyki bólu.
– Och, przestań marudzić! - warknął, wysuwając głowę, chwycił ją za włosy i szarpnął do pionu. Obracając ją na kolanach, przycisnął czubek swojego zakrwawionego penisa do jej drżących ust.
"Otwarty." - rozkazał, naciskając mocniej,
– I pamiętasz, co mówiłem o tych zębach. Wydawało się, że dziewczyna załamała się wewnętrznie i po prostu zwiotczała. Opadła plecami na jego dłoń, a oczy wywróciły jej się do tyłu głowy. Puścił ją z odgłosem obrzydzenia, pozwalając jej opaść na drugą dziewczynę jak bardzo popieprzony krucyfiks.
W pokoju panowała cisza, gdy tam stał i przyglądał się trzem nastolatkom, którzy pozostali przytomni i skrępowani. Oczy wielkie na twarzach, usta drżące, łzy spływały po policzkach, gdy desperacko próbowali stłumić krzyki przerażenia. Spodobał się brunetom z szerokim uśmiechem i powiedział:
„No cóż, dziewczyny, idę wziąć prysznic i coś zjeść. Taki trening bardzo wyczerpuje mężczyznę! Kochanie, nie ruszajcie się, a ja po was wrócę!” Podszedł do przodu i złożył wielkiego, mokrego całusa w policzek jednej z brunetek, która wzdrygnęła się i skrzywiła. Udał, że tego nie widzi, podciągnął spodnie i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Stał przez minutę za drzwiami i odliczał od dziesięciu. Kiedy dobiegł do jednego, rozległy się krzyki.
„POMÓŻCIE, POMÓŻCIE KOGOŚ, PROSZĘ POMÓŻCIE, BYLIŚMY ZWIĄZANI PRZEZ SZALONEGO CZŁOWIEKA!” Zaśmiał się, pokręcił głową i ruszył dalej korytarzem. W promieniu wielu mil nie było nikogo, a byli zbyt daleko od głównej drogi, aby jakikolwiek przechodzień mógł je usłyszeć. Niech wykrzyczą swoje małe serca.
Po orzeźwiającym prysznicu, ogromnym steku i trzech porcjach puree ziemniaczanego Randal poczuł się jak nowo narodzony. Postanowił nie zawracać sobie głowy ubieraniem się, żeby odwiedzić dziewczyny, ubrania przeszkadzały tylko podczas dobrej walki – poza tym podobał mu się straszny sposób, w jaki patrzyły na jego dużego kutasa.
Krzyki trwały tylko około dwóch godzin i gdy stał za drzwiami, nic nie słyszał. Zebrawszy siły, szybko je otworzył i złapał wybiegającego blondyna, o którym wiedział, że wyjdzie.
"Pozwól mi odejść!" – krzyknęła, walcząc bezskutecznie, gdy wciągnął ją do pokoju, zamykając i ryglując za sobą drzwi. Kiedy odwrócił się do niej twarzą, zamarła, ogarnięta emocjami i wrzasnęła: „Jesteś pieprzonym tchórzem!”
Gorąca wściekłość szybko zagotowała mu krew. Nie chodziło o słowa, które wypowiadała, ale o to, jak je wypowiadała. Nie z odpowiedniego strachu, nie z desperacji, ale z wściekłością, która sprawiła, że poczuł się morderczo. Podszedł do niej o krok, próbowała uciec, ale jego ramiona były długie, a jego machająca dłoń uderzyła ją w twarz z satysfakcjonującym Uderzeniem! Uderzyła o podłogę i nie poruszyła się. Obok niego usłyszał ostre westchnienie pozostałych trzech dziewcząt i odwrócił się twarzą do niego.
– Słyszałeś, jak bardzo cierpiała przy mnie? – zapytał twardym i brutalnym głosem. Kiedy nie odpowiedzieli, rzucił się do przodu, by górować nad nimi.
"ODPOWIEDZ MI!" Ryknął, a dziewczyny pisnęły, cofnęły się i pokiwały głowami.
- Chcesz, żebym cię też tak skrzywdził? Tym razem nie potrzebowali zachęty, nie potrząsali wściekle głowami.
– W takim razie będziecie grzecznymi dziewczynkami, prawda? Zrobicie, co powiem i pozostaniecie nieruchomi. Prawda? Wielkie łzy spłynęły po ich policzkach, gdy trzy dziewczyny ponownie skinęły głowami, pogodziły się ze swoim strasznym losem. Uśmiechnął się zadowolony i pochylił się, żeby podnieść dziewczynę. Zaniósł ją do jej własnego łóżka i przywiązał jej ramiona ciasno do słupka łóżka.
Randal odwrócił się i przyjrzał się pozostałym dziewczynom, szybko wybierając najmniejszą brunetkę, która jęknęła w niekontrolowany sposób i z przerażeniem wpatrywała się w swojego wiszącego kutasa. Natychmiast zgęstniała i zaczęła rosnąć, gdy się do niej zbliżył. Usiadł obok niej, ujął jej podbródek w dłonie i spojrzał delikatnie w oczy.
– To nie musi być bolesne, kochanie. – zapewnił ją, głaszcząc ją po policzku.
„Jeśli po prostu zrobisz, co ci każę, bądź cicho i cicho, nie zrozumiesz tego, co ona zrobiła”. – wskazał głową na nieprzytomnego nastolatka rozciągniętego na łóżku.
„Będziesz grzeczny? Zamierzasz pozostać nieruchomy?” Patrzyła na niego ogromnymi, szklanymi oczami, spektakularnym błękitem, tak egzotycznym w porównaniu z jej karmelową skórą. Pulchne usta w kształcie serca zadrżały, a ona z wahaniem pokiwała głową.
„Więc pozwól mi usłyszeć, jak mówisz «Tak, tatusiu»”
"Tak tato." - odpowiedziała posłusznie, ale głos jej się załamał i nie mogła powstrzymać dreszczu, który przeszył jej drobne ciało.
– To dziewczyna. poklepał ją po kolanie i zaczął rozwiązywać węzły. Było oczywiste, że ktoś nad nimi pracował podczas jego nieobecności, ale zawiązał węzeł i nie martwił się ani trochę, że wolna dziewczyna je rozwiąże. Kiedy ręce dziewczyny były już wolne, trzymała je nieco dłużej nad głową, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Najwyraźniej walczyła z pokusą ucieczki, więc powiedział jej, że jest bardzo mądrą dziewczyną. „Teraz” – powiedział uprzejmie, uciągając jej drżącą postać na swoje kolana – „ile masz lat, kochanie?”
Mam dwanaście lat. – zająknęła się cienkim głosem. Zmarszczył lekko brwi, po czym zapytał:
– Kiedy będziesz mieć trzynaście lat?
"W ciągu dwóch tygodni."
„Ach.” westchnął, czując się już lepiej.
„To dobrze, to świetnie. Jak masz na imię?”
„Amanda”.
– Amanda, jak ładnie. pozwalał swoim palcom leniwie krążyć po jej kremowym udzie, powoli i od niechcenia przesuwając je bliżej krawędzi spódnicy.
– Czy jesteś dziewicą, Amanda? Wzdrygnęła się, a z jej oczu popłynęły łzy, lecz dziecko zachowało spokój i wstydliwie pokiwało głową.
„Wspaniała miłość. Widzisz, potrafię być bardzo miły, jeśli potrafisz się zachować. Teraz pocałuję cię, Amando, a ty odwzajemnisz pocałunek. Rozumiesz?” Dziewczyna sztywno skinęła głową, zamknęła oczy i zamarła, jakby czekała na mocny cios.
Randal bardzo powoli podszedł, pozwalając jej przyzwyczaić się do dotyku jego oddechu na twarzy, a następnie zmniejszył dystans między nimi. Jej usta były niewiarygodnie miękkie i wydęte, a jego usta zdawały się wtapiać w jej usta. Kiedy jego język domagał się dostępu, rozchyliła dla niego usta i pozwoliła mu w dziecinnej nieświadomości kręcić językiem wokół niej.
Zamiast przerwać pocałunek, kontynuował go w dół jej szczęki, aż do pełnej wdzięku łabędziej szyi.
– Smakujesz wyśmienicie. – mruknął i skubnął lekko skórę. Podczas gdy jego usta pożerały jej ciało, całując ją w kółko, jego ręce przyspieszały, pieszcząc ciało jej ud pod spódnicą, obrysowując palcami jej majtki. Zesztywniała, gdy chwycił wzgórek jej cipy, wciskając lekko dwa palce w materiał i masując jej dziurkę lekkimi, okrężnymi ruchami, ale potem rozluźniła się, gdy nie poczuła natychmiastowego bólu.
"O tak." jęknął w jej szyję, gdy jego palce badały jej cipkę przez bawełnę. „Jesteś taką dobrą dziewczyną, Amanda. Zgadza się, po prostu stój nieruchomo, tak po prostu”. Jego palce pociągnęły za materiał i wniknęły w niego, aby delikatnie pocierać jej maleńki guzik na łechtaczce, mając nadzieję, że pobudzi ją do nawilżenia.
Była za młoda, jej ciało było zdezorientowane i nie reagowało tak, jak zrobiłaby to kobieta. W każdym razie jeszcze nie, więc cofnął rękę z palcem pokrytym śliną, po czym wcisnął ją w jej ciasne wejście. Zamknęła oczy i wydała niski jęk wstydu.
„Och, nie bój się, kochanie” – wymamrotał, kładąc ją na plecach – „radzisz sobie tak dobrze, że nie zrobię ci krzywdy, po prostu bądź dobry”.
Jej oddech urywał się, gdy próbowała powstrzymać szloch, a jej ciało zadrżało, gdy rozpiął koszulę, odsłaniając okrągłe, świecące karmelowe kule. Sutki były maleńkie i wyprostowane, w kolorze egzotycznego brązu. Skubał je, po czym wziął jednego do ust, ssał i lizał, lekko gryząc, a potem drugiego, gdy jego palce kontynuowały ruch w górę jej jedwabiście gorącej piczki, delikatnie pocierając błonę dziewiczą, którą czuł.
Odsunął swoją rękę i zamiast tego poszukał jej dłoni, przykładając ją do pulsującego penisa. Jej oddech stał się szybszy, ale nie opierała się, gdy owinął go wokół siebie, zachęcając ją do pocierania go w górę i w dół.
„Czujesz to? Nie jest tak źle, prawda? Nie aż tak strasznie?” Patrzyła na niego z dziecięcym smutkiem, po czym spuściła wzrok i odpowiedziała ze strachem: „To takie duże”. Zaśmiał się i gładko zsunął jej majtki.
„Nie będzie tak źle, obiecuję. Tylko odrobina bólu” – Jej twarz się na to załamała – „A wtedy już nigdy więcej nie będzie bolało. Pod warunkiem, że będziesz bardzo dobrą dziewczynką. Rozumiesz?” Jeszcze raz skinęła głową i odchyliła się do tyłu, mocno zaciskając oczy, czekając. Pochylił się do przodu, jedną ręką trzymając się nad nią, a drugą prowadząc swojego penisa.
Czubek dotknął fałdów jej maleńkiej, różowej cipki, wciąż mokrej od jego śliny, po czym minął je. Wydawało się, że prawie wpadła w hiperwentylację, gdy powoli wsunął swojego grubego, spuchniętego kutasa w jej małą, młodą szczelinę. Poczuł, jak głowa dociska cienką skórę jej dziewictwa, a potem podniósł się płynnie, by ją złamać.
W końcu nie mogła już tego znieść, wpadła w panikę, wydała zduszony krzyk i zaczęła walczyć z jego ciężarem. Za późno, pomyślał, wsuwając się aż po rękojeść, wydając wybuchowe westchnienie. Odpoczywał tam przez chwilę, nieświadomy jej słabych uderzeń i rozkoszował się uczuciem jej mięśni kurczących się dziko wokół jego kutasa, w tak ciasnych rękawiczkach.
„Oooch. O tak, TAK ciasna, młoda mała dziewczynka. O tak, KURWA, podoba ci się mój kutas w swojej małej cipce?” Kiedy próbowała go wypchnąć, zacisnęła się wokół jego zakopanego kutasa, przez co jęknął, a on zaczął powolny rytm budowania. Pompując powoli i głęboko w jej małą szczelinę, wyciągnął ją całkowicie i jęczał za każdym razem, gdy jej dziurka w cipce połykała ją z powrotem, zwiększając prędkość i pchając nieco mocniej.
Amanda milczała, jeśli nie liczyć sporadycznych szlochów, ale nadal dzielnie walczyła, by pozbyć się tego bolesnego wtargnięcia. Mimo to zniosła to znacznie lepiej niż pierwszą, a on był wobec niej delikatny, przyciągając jej drżącą postać w ramiona i pompując z powoli rosnącą intensywnością. Sięgnął ręką, chwycił jej pośladek i zanurzył w nim rękę, szukając jej małego, zmarszczonego dupka.
„Oooch, BOŻE, kurwa, tak, TAK mocno, to dobra mała dziewczynka, po prostu stój spokojnie. DOBRZE.AHHHHHHH!” Wsadził palec w jej tyłek i wykrzyczał swój orgazm w aureolę czekoladowych loków, pompując swoją spermę głęboko w jej łono i szaleńczo spazmując w jej wnętrzu. Jęknęła i łkała łamiącym się głosem, kiedy wyciągnął swojego zakrwawionego kutasa i szybko związał jej ramiona.
„Nie bądź takim dzieckiem” – skarcił go lekko. „Byłaś bardzo dobrą dziewczynką, naprawdę niesamowitą. I spójrz, o ile lepiej ci się wiedzie niż ona”. Wzrok Amanda podążył za nim, aż do wciąż nieprzytomnej osoby. Odwrócił się teraz do blondynki, której jeszcze nie dotknął. Spojrzała na niego, sparaliżowana przerażeniem. „Twoja następna” – ostrzegł. „Wrócę po ciebie. Teraz spójrz na swoją małą blond przyjaciółkę, a potem na Amandę. Kiedy mnie nie będzie, możesz zdecydować, czy chcesz być dobry, czy zły. " Twarz blondynki natychmiast się wykrzywiła i wydarł się z niej nowy szloch, gdy wychodził z pokoju, zamykając za sobą drzwi.